Jeszcze na wstępie powiem, że w "Moim punkcie widzenia" będę pisał co myślę o danym filmie albo czasami serialu. Nie wyklucza to oczywiście ich recenzji, w pierwszej odsłonie chciałbym napisać o Black Pantherze, a dokładniej dlaczego nie lubię tego filmu. Bo tak wiem, że jest mnóstwo osób, które go lubią (97% na RT). I tak jak to było w mojej pierwszej top 10 (link TUTAJ) to jest tylko moje zdanie tak jak nazwa wskazuje. A i jeszcze jedno spoiler alert!
Black Panther to drugi film w MCU, którego naprawdę nie lubię (pierwszy to Thor). Pomimo wad filmów takich jak Iron Man 2, czy Doktor Strange i tak mnie wciągnęły, a na Black Panthera jak poszedłem do kina miałem bardzo wygórowane oczekiwania, które się w ogóle nie spełniły. Początek filmu był naprawdę obiecujący. Genialny Andy Serkis, niezły Marin Freeman i nawiązanie do Vine (What are thoose?!). A tekst "I don't freeze" był naprawdę fajny. A potem wszystko zaczęło się walić. Ulysses Klaue (posatć Andy'ego Serkisa) umiera, może i zastępuje go też genialny Erik Killmonger (Michael B Jordan), jednak dalej brakuje ci tego szyderczego złoczyńcy przez cały film
Potem jest tylko gorzej, ciągłe bijatyki i jakieś bezsensowne dialogi, już nawet nie pamiętam zbytnio o co chodziło na końcu filmu. Killmonger chce być królem, a jest nim T'challa, wtedy Killmonger przejmuje koronę, po jakimś dziwnym pojedynku. Potem się zbiera grupa ludzi, którzy chcą aby T'challa był królem, jest wielki mordobicie i koniec filmu.
Wiem, że na razie brzmi to jak recenzja, ale teraz chce dodać coś od siebie. Po pierwsze ten film miał zmienić kino superbohaterskie i w końcu pierwszy czarnoskóry bohater w roli głównej, a dostajemy przeciętną nawalankę, więc rozczarowanie jest ogromne. Tak, odsłonił nam Wakandę i tak wprowadził pierwszego czarnoskórego bohatera do MCU, ale czy dał nam coś więcej oprócz świetnej gry aktorskiej i ciągłej nawalanki? Absolutnie nie. Nie zrozumcie mnie źle postać Black Panthera bardzo mi się podoba i w Infinity War była naprawdę świetna, ale jej solowy film, po prostu według mnie nie działa.
Slago
Źródło:http://www.fanpop.com/clubs/black-panther-comic-book/images/40993208/title/black-panther-6c-wallpaper |
Potem jest tylko gorzej, ciągłe bijatyki i jakieś bezsensowne dialogi, już nawet nie pamiętam zbytnio o co chodziło na końcu filmu. Killmonger chce być królem, a jest nim T'challa, wtedy Killmonger przejmuje koronę, po jakimś dziwnym pojedynku. Potem się zbiera grupa ludzi, którzy chcą aby T'challa był królem, jest wielki mordobicie i koniec filmu.
Wiem, że na razie brzmi to jak recenzja, ale teraz chce dodać coś od siebie. Po pierwsze ten film miał zmienić kino superbohaterskie i w końcu pierwszy czarnoskóry bohater w roli głównej, a dostajemy przeciętną nawalankę, więc rozczarowanie jest ogromne. Tak, odsłonił nam Wakandę i tak wprowadził pierwszego czarnoskórego bohatera do MCU, ale czy dał nam coś więcej oprócz świetnej gry aktorskiej i ciągłej nawalanki? Absolutnie nie. Nie zrozumcie mnie źle postać Black Panthera bardzo mi się podoba i w Infinity War była naprawdę świetna, ale jej solowy film, po prostu według mnie nie działa.
Slago
Komentarze
Prześlij komentarz